W ostatnim czasie jesteśmy świadkami wzrostu handlu elektronicznego, który jest następstwem obostrzeń nałożonych na handel tradycyjny. Konsumenci przenieśli się na ten czas do wirtualnego świata, a epidemia bez wątpienia zmieni ich przyszłe zachowania.
Zgodnie z zapowiedziami rządzących czeka nas powolne odmrażanie gospodarki. Jesteśmy w trakcie drugiego etapu planu, w którym galerie handlowe otwierają się na klientów, przy czym na ich terenie obowiązują obostrzenia dotyczące liczby osób na metr kwadratowy. Mimo stopniowego przywracania gospodarki do życia nie wiemy, kiedy wrócimy do pełnej “normalności” i jak będzie ona wyglądała. W dłuższej perspektywie wciąż jest aktualne, że wszystkie firmy, które nie wprowadziły zdalnych usług, muszą szybko nadrobić zaległości.
Jak konsumenci reagują na pandemię?
Kilka tygodni temu, kiedy stwierdzono pierwsze przypadki zakażenia koronawirusem, mieliśmy do czynienia z tzw. “zakupami panicznymi”. Według raportu Izby Gospodarki Elektronicznej 49% badanych zrobiło zapasy składające się głównie z produktów spożywczych, dezynfekujących i środków czystości. Co ciekawe, aż 70% z nich zgromadziło potrzebne produkty za pomocą zakupów w internecie.
Do zakupów online przekonują się też konsumenci z najstarszej grupy wiekowej. Z raportu wynika, że 12% badanych zamawia gotowe dania na wynos, z czego 27% to osoby starsze.
Firma ACI Worldwide, która obsługuje płatności elektroniczne, również zaobserwowała gwałtowny wzrost sprzedaży elektronicznej w marcu. Wolumen transakcji online w porównaniu z analogicznym okresem w roku ubiegłym wzrósł o 74%. Analiza setek milionów transakcji pokazuje, w jakim stopniu COVID-19 wpłynął na handel w internecie.
Branże, które zyskują
Mimo niepewnej sytuacji gospodarczej wiele sektorów zyskało okazję do wzrostu. Przede wszystkim branża spożywcza, a tym samym e-grocery. Dziś popularna sieć Frisco przyjmuje zamówienia z minimum miesięcznym wyprzedzeniem. Dla porównania, przed epidemią ich realizacja wynosiła maksymalnie 2-3 dni. Obecna sytuacja zapewne przyczyni się do docenienia sektora food tech. Po zamknięciu restauracji na ulicach pojawili się dostawcy firm, które postawiły na bezdotykową i bezgotówkową formę dowozu posiłków do domów.
Producenci środków ochronnych, takich jak odzież, rękawiczki, maseczki czy płyny dezynfekujące, nie nadążają z produkcją. Wzrost liczby zamówień odnotowują także rynki zoologiczne, suplementów czy leków bez recepty. W branży informatycznej wzrósł popyt na sprzęt i usługi do pracy zdalnej. Firma Komputronik, po zamknięciu wszystkich sklepów w galeriach handlowych, odnotowała wyraźny wzrost zakupów na swojej stronie.
Wraz ze wzrostem zapotrzebowania e-zakupów wzrasta zapotrzebowanie na usługi kurierskie. Według danych Sendit, zgromadzonych dla “Rzeczypospolitej”, popyt na operatorów paczkowych rośnie o około 20% ponad ich naturalny wzrost organiczny.
Czy firmy były gotowe na tak szybkie zmiany?
Nagły wybuch pandemii zweryfikował, które firmy postawiły na rozwinięcie e-commerce. Detaliści, którzy obecnie nie prowadzą e-handlu, jak chociażby Primark, z pewnością zastanawiają się, czy ignorowanie zakupów online przez te wszystkie lata było właściwą decyzją.
Z kolei ci, którzy znacznie wcześniej rozpoczęli prace nad digitalizacją, dziś skupiają się na optymalizacji swoich kanałów online. Leifheit, który od dłuższego czasu prowadzi sprzedaż internetową, dziś prowadzi działania związane z optymalizacją i rozwojem narzędzi wspierających sprzedaż poprzez urządzenia mobilne. Najnowsze wyniki pokazują, że było warto - liczba transakcji za marzec 2020 wzrosła o ok. 60% w porównaniu z marcem ubiegłego roku.
Coraz więcej firm stara się szybko nadrobić zaległości i przenosi się do digitalu. Z początkiem kwietnia sieć Stokrotka umożliwiła mieszkańcom Lublina zakupy w modelu click&collect. Jak zapowiada, jest to pilotażowy program i w najbliższym czasie usługa ta będzie dostępna w sklepach zlokalizowanych w innych miastach. Kolejnym przykładem jest Frac, który także w kwietniu zadebiutował w świecie e-commerce, rozpoczynając sprzedaż online.
Polski Instytut Ekonomiczny szacuje, że w Polsce własną stronę internetową posiada 66% małych przedsiębiorstw, a tylko 13,1% z nich sprzedaje w internecie (21% w sekcji handel). Według nich w najbliższym czasie możemy spodziewać się gwałtownego wzrostu tych liczb.
Szybka lekcja digitalu
Koronawirus pokazał, że digitalizacja to nie fantazja, a konieczność. Dla wielu firm, które odkładały ją „na potem”, dziś okazuje się jedynym sposobem na możliwie sprawne działanie. Każdy, kto chce przetrwać kryzys, powinien przeanalizować procesy biznesowe i podjąć odpowiednie działania, aby je zautomatyzować. Należy jednak pamiętać, że nie warto koncentrować się na doraźnych rozwiązaniach, ale na inwestycjach, które będą częścią długofalowej strategii, z uwzględnieniem tego, co dziś najbardziej zyskało na znaczeniu.
Planując długofalowe działania w internecie, warto pamiętać o urządzeniach mobilnych, z których najczęściej korzystają konsumenci. Kupujący wolą korzystać z przeglądarek, zamiast instalować aplikacje. Dlatego w najbliższym czasie wzrośnie popularność rozwiązań, które zapewniają świetne mobile experience z poziomu przeglądarki, jak np. PWA.
Dla producentów niezwykle cenna jest dziś automatyzacja pracy i proces zarządzania informacją produktową. Odpowiedzią na ich usprawnienie dla wielu firmy będzie wdrożenie systemu Product Information Management, który wspiera procesy wewnątrz organizacji i realnie wpływa na wzrost liczby zadowolonych klientów, którzy otrzymują wyczerpujące i poprawne dane produktowe.
Wymuszona zmiana sposobu funkcjonowania ludzi na całym świecie jest bodźcem do wzrostu znaczenia wszelkich usług zdalnych. Koronawirus sprawił, że konsumenci szybciej przekonali się do zakupów online, a firmy skłonił do budowania i rozwijania sieci sprzedaży internetowej. Jedno jest pewne, po pandemii obudzimy się w innym świecie, świecie handlu elektronicznego i jeszcze bardziej scyfryzowanego społeczeństwa. Otwartym pytaniem pozostaje, jak długo będziemy wracać do normalności i jak dokładnie będzie ona wyglądać.